Niedawna konsultacja u kociej pary kocur+kocica nakłoniła mnie do pokazania Wam, jak wielkim stresem może być dla kota przyjęcie nowego u siebie na terytorium. Weźmy na warsztat 6-cio letniego samca, który całe życie, od małego mieszka w mieszkaniu całkiem sam. Zna każdy kąt, każde miejsce pachnie własnie nim, ma swoje ulubione posłania, skrytki, miejsca odosobnienia i zabawy. Nie dzieli się z nikim kuwetą, miskami, zabawkami. Wszytko i zawsze jest tylko dla niego. Także ludzki osobnik, służący do głaskania, podawania karmy i zabawy 🙂 Nagle taki kot MUSI zaakceptować, że tym wszystkim MUSI się zacząć dzielić! To nie takie łatwe, nie sądzicie? Koty nie mają obowiązku dzielić się z innymi, ani nawet wpaść na pomysł, że można lub warto! A tu nagle na terenie jedynaka pojawia się KTOŚ OBCY, kto pachnie, łazi, zajmuje miejsce, uwagę ludzi, a także zostawia swoje zapachu w kuwecie i na drapaku! A do tego biega, hałasuje, itp, itd… Jak żyć ?:) Niektóre koty będą tolerować pojawienie się NOWEGO lepiej, inne gorzej. Każdemu kotu pomoże jednak, a już na pewno NIE ZASZKODZI, powolne zapoznawanie NOWEGO. Na początek – brak kontaktu wzorkowego. Nawet kilka tygodni! Wiem, że to brzmi jak wiecznośc. Uwierzcie: warto zawalczyć o zgodną wieczność między kotami przez te kilka tygodni rozłąki, pełnej przemyślanych ćwiczeń. Dla mnie to podstawa budowania spokojnej kociej relacji. Jeśli na pewno nie szkodzi, to dlaczego nie próbować?
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.