"Kocia Mama" – obraźliwa nazwa czy przejaw uznania dla opiekuńczości wobec kotów? Kim są koci rodzice? Jak rozpoznać, czy nie jesteśmy nadopiekuńczy wobec naszych pupili?
Czy „Dzień Matki” można obchodzić nawet przy braku własnych dzieci? Czy nasza opiekuńcza rola wobec zwierząt pozwala nam nazywać się (niedosłownie oczywiście) ich rodzicami? W dobrym tego słowa sensie – pewnie tak. Dobry rodzic to troskliwy opiekun, mądry nauczyciel, kochający przyjaciel w potrzebie. Uważajmy jednak, aby nie popaść w przesadę i nie traktować zwierząt jak dzieci we wszystkich wymiarach ich życia.Wyrażenie „kocia mama” często kojarzy się bardzo negatywnie. Wyobraźnia podpowiada małe mieszkanie, 30 kotów, 60 misek, nierzadko bałagan, zapach kociego moczu, a w gorszych wizjach to wszystko plus ubrania upstrzone kocią sierścią i brak możliwości otwarcia okien. To wersja ekstremalna. Zdarzają się tacy miłośnicy kotów, u których chęć niesienia pomocy nie współgra z realną oceną swoich możliwości. Choć intencje mają dobre, brakuje im warunków, aby je realizować. Takim osobom należy pomóc, nie naśmiewając się z ich wad.
Kocia domatorka
„Kocia mama” może kojarzyć się mniej brutalnie, ale także z pewną przesadą. „Kocimi mamami” nazywane są często kobiety, które mają w domu więcej niż dwa koty, kochają je i dbają o nie najlepiej, jak umieją, świata poza nimi nie widząc. Nie wyrządzają zwierzętom krzywdy, dają im wiele uczucia, poświęcają cały swój czas. Bywa, że przyjaciele czują się już niepotrzebni. Taka kocia mama nie chodzi do kina, rzadziej wychodzi ze znajomymi, nie wyjeżdża na wakacje, bo zbyt tęskni za kotami. Poświęca się tylko im, zapominając o bożym świecie. Zaproście taką kociarę do teatru, zaproponujcie wizytę w operze, nie naigrawając się przy tymz jej przywiązania do pupila.
Kocia mama zrównoważona
Warto, aby pojęcie „kocia mama” nabrało nieco bardziej neutralnego charakteru. Zauważmy wśród kocich opiekunek te dziewczyny, które dbając o koty, wcale się nie zatracają. Ludzi, którzy otaczają zwierzaki opieką, wożą do lekarza, dbają o dobrą karmę, zapewniają bezpieczeństwo, uczą nowych rzeczy. To podobne do rodzicielskich zachowania, nawet jeśli odbiorcą jest zwierzę, a nie mały człowiek.
Zrównoważona kocia mama to taka, która dając kotu miłość i troskę, nie osacza go nadmierną opiekuńczością. Na pewno macie wśród znajomych wiele takich kocich mam.
Koci tata
Na szczęście coraz więcej mężczyzn interesuje się kotami, lubi ich towarzystwo, docenia charakter. Koty przestają być domeną kobiet! A i kobiety cieszą się, że ich faceci czerpią radość z kontaktu ze wspaniałymi pupilami, jakimi są koty. Zwrot „koci tata” nie wszedł jeszcze do słowników, ale kto wie, co się stanie w przyszłości…
Coraz bardziej obecni w społeczeństwie single to nie tylko kobiety, ale też mężczyźni właśnie. A co ma kot i singiel wspólnego?
Koty pojawiają się nie tylko na życzenie dzieci i w domach samotnych kobiet, ale także w mieszkaniach singli płci męskiej. Kot bywa dla tych osób okazją do kontaktów społecznych, czeka na nich po powrocie z pracy, wypełnia sobą wieczory i weekendy. I nie ma w tym nic złego. Koty bowiem potrzebują człowieka i kontaktu z nim. Ludzie też mają prawo potrzebować i oczekiwać kontaktu ze strony zwierzaka. Warto się jednak w tych oczekiwaniach i predyspozycjach „dotrzeć”.
Kocie zmienne charaktery
Nie wymagajmy więc od kota, który woli zaciszne miejsca i spokój, hipertowarzyskości. Nie zmuszajmy zwierzaka, który lubi zabawy z ludźmi, do samotności przez 20 godz. na dobę.
Koty mają różne charaktery, tak jak my. Warto jest dobrze poznać potrzeby naszego pupila i się do nich dopasować. Jest szansa, że skryty w dzieciństwie kot rozwinie swoje społeczne potrzeby w późniejszym wieku. Jest szansa, ale pewności nie ma. Bywa też odwrotnie: koty bardzo żywiołowe, towarzyskie, chętnie do zabaw, z wiekiem mogą dokazywać mniej. Zrozumiejmy je i sprawmy, aby miały więcej spokoju, zacisznych miejsc, skrytek. Rozumieć kota i jego potrzeby to pierwszy krok do zdrowej relacji.
Kot samodzielny
Koty są dość samodzielne i pamiętajmy o tym, decydując się na wspólne zamieszkanie. Na drodze ewolucji związały się z człowiekiem, są od niego zależne, ale nie zatraciły cech samotnego drapieżnika i łowcy. Stąd większość kotów jest samowystarczalna, albo raczej: samodzielna. Naszym zadaniem jako „dobrego rodzica” jest tej samodzielności nie zabić. Ba! Należy nawet ją wspierać.
Typowa sytuacja: przestraszony dźwiękiem upadającej pokrywki od garnka kot i biegnąca za nim pani, pragnąca natychmiast wziąć kota w ramiona. Kotu bardziej niż gonitwa przyda się nasza spokojna postawa, uśmiech na twarzy i wzruszenie ramion. Obserwacja nas, którzy nie reagujemy na taką błahostkę. W ten sposób nauczymy kota także nie przejmować się takimi sprawami. Brzmi banalnie? To wyobraźcie sobie koty, które przeraża dźwięk upadającego długopisu…
Zdarzają się koty nadwrażliwe (i należy im pomagać za radą specjalisty od kociego zachowania), ale często taka pobudliwość wynika z naszego jej wcześniej wspierania. Nadopiekuńczość w takim wydaniu zwyczajnie się nie opłaca. Lekceważenie nieszkodliwych hałasów to najlepsze, co możemy zrobić dla siebie i dla naszego przyjaciela. Nasza spokojna postawa wzmocni pewność siebie kota i nauczy go, że pewne rzeczy się po prostu zdarzają i nie należy się nimi przejmować, bo nie są groźne.
Inna wersja nadopiekuńczości to próba wyciszenia środowiska, aby kota niczym nie niepokoić. Chodzimy na paluszkach, nie włączamy radia, okna zamykamy całkowicie, a czajnik został schowany głęboko. Niewystawianie kota na takie bodźce może być tylko niebezpieczne. To są wszak elementy codzienności i kot musi się do nich przyzwyczaić. Pomoże mu zatem stale włączone dość cicho radio. W lekko „nagłośnionym” świecie pojedyncze wystrzały, huk petardy, dźwięki zza ona czy uderzanie obcasów nie będą aż tak dramatycznie odbierane przez kocie ucho. To – w połączeniu z naszą normalną wobec tych dźwięków postawą – sprawi, że kot będzie wobec nich obojętny i nie będzie okazywał strachu.
Nasze smutki, kocie smutki
Nie warto też przelewać swoich trudnych emocji na zwierzęta. Tak, koty czy psy bywają ogromnie empatyczne. Przychodzą na kolana, gdy jest nam smutno. Tulą się w ramionach, gdy płaczemy. Przytulmy je na chwilę, a potem odstawmy do ich ulubionej skrytki. Dla spokoju. Ich spokoju. Nasze emocje bowiem oddziałują na koty. Bywa, że zwierzęta je kumulują. Czasem zwierzak nie będzie potrafił się z ich pozbyć, wybiegać, wyszaleć. Zostanie z nimi, stanie się apatyczny.
Koty to bardzo wrażliwe zwierzęta, nie dziwmy się więc, że tak dobrze współodczuwają. Wiedząc to o nich, nie obciążajmy ich naszymi smutkami. Lepiej pomedytujmy w samotności, aby się wyciszyć. Wróćmy do kota ze spokojem i nadzieją na lepsze jutro.
Artykuł ukazał się także w magazynie Vege, wydawanym przez Fundację VIVA! Akcja dla Zwierząt.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.