Dzisiejszy wpis pozornie nie jest miły. Ale tylko pozornie.
Czasami bywa tak, że dokocenie, czyli włączenie nowego kota do domu kotów już rezydujących nie udaje się. Najczęściej zdarza się to, kiedy proces wprowadzenia przebiegał zbyt szybko, kiedy koty pokazano sobie zbyt gwałtownie, kiedy nie przeanalizowano za wczasu stanu zdrowia i ducha kotów rezydentów, kiedy któryś kot chorował i choruje.
Czasem też, mimo najszczerszych chęci i zastosowania wszelkich możliwych poprawnych ćwiczeń na połączenie stada, kociaki nie dogadują się. Nie iskrzy. Nie gra. Nie działa. Koniec i kropka. Różnica charakterów 🙂 Rozwód na horyzoncie. Rozwód kotów, rzecz jasna. Czy taka decyzja o oddaniu kota, którego się wzięło niedawno, jest nieetyczna? Czy to ogromna krzywda dla nowego, który miał nadzieje na dom?
Odpowiedzi nie są jednoznaczne, nie wiemy przecież, co czują koty na 100%. Domyślamy się, mamy badania, wiedzę psychologiczną i etologiczną, same koty pokazują masę rzeczy swoim zachowaniem, postawą ciała, mimiką. Każda taka decyzja o rozdzieleniu kotów wiele kosztuje opiekunów. Warto jednak podjąć ten trud i pomóc kotom, które nijak nie mogą się dogadać, żyjąc na małym terenie (tak, nawet 100 metrowe mieszkanie to może być za mały teren dla dwóch wojujących kotów).
Czym się zatem kierować? Zawsze dobrem każdego kota. No i własną intuicją. Warto też zasięgnąć porady specjalisty, który mając doświadczenie ze znacznie większą ilością kotów, pomoże ocenić, czy zachowania kotów w Twoim domu są normą czy też od niego zbyt odbiegają. Najważniejsze to dbać o zdrowie zarówno kotów-rezyndetów, jak i młodszego nowicjusza. Warto przejść porpawnie tzw. proces dokocenia, wtedy wiemy na pewno, że zrobiliśmy wszytko co się dało, jednak te dane dwa/trzy egzemplarze 🙂 nie czują mięty i nic z tej relacji dobrego nie będzie.
Kiedy warto przemyśleć oddanie jednego z kotów? Gdy pod wpływem dokocenia któryś kot wyraźnie się izoluje, traci zainteresowanie życiem, jedzeniem, spędzaniem czasu z rodziną. Gdy nie może w pełni być sobą. W strachu korzysta z kuwety, boi sie własnego cienia, staje się agresywny do nas. To są sygnały, że coś jest nie tak i należy pomyśleć nad innym rozlokowaniem zwierzaków. Większość kotów po zmianie miejsca na takie, gdzie nie musi się bać, gdzie może prezentować pełnię kocich zachowań, odżywa nawet po czasie tęsknoty na poprzednim opiekunem. Może nam się to nie podobać, możemy uważać, że kot powinien za nami tęsknić. Ale dla kota to dobrze, że umie się dostosować do warunków, w których może być po prostu KOTEM. Swobodnym, zdrowym i szczęścliwym.
To chyba nie jest taki niemiły wpis. W końcu najważniejsze jest, aby każdemu kotu było dobrze. I "staremu" i "nowemu". Nikt nie jest wszak ważniejszy, każdy ma takie same prawo do zdrowia, szczęścia i spokoju kociego ducha.
Co można zrobić, aby trudnych decyzji uniknąć? Przygotować rezyndeta do dokocenia, dobrać kota o największym prawdopodobieństwie akceptacji :), poprawnie przeprowadzić proces łączenia. Oto kilka moich rad:
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.