W nawiązaniu do sprawy kotów Dominiki
Od wielu lat zajmuję się prywatnie i zawodowo kotami, opieką, doradztwem, pomocą kotom bezdomnym, schroniskowym. Poświęciłam tym zwierzętom większość swojego dorosłego życia, a także całe serce. Dobro kotów zawsze było i jest dla mnie priorytetem. Gros pracy z i dla zwierząt wykonuję nieodpłatnie jako wolontariusz, dom tymczasowy, doradca np. przy trudnych adopcjach kotów fundacyjnych.
Miałam okazję w latach 2010-2011 pomagać m.in. wspólnie z Dominiką kotom-znajdom, czy schroniskowym; tak też się poznałyśmy. Po dziś dzień „tymczasuję” jednego z kotów z rodziny ślepaczków, które w 2010r. Dominika uratowała z piwnic, a ja „tymczasowałam”.
Bardzo ubolewam z powodu wypadku, do którego doszło w mieszkaniu Dominiki w maju tego roku. Do wypadku doszło w wyniku zbiegu niefortunnych okoliczności. Gdybym tylko mogła, zrobiłabym wszystko, aby koty żyły.
Opiekując się nimi dokładałam wszelkich starań i działałam według swojej najlepszej na dany moment wiedzy. Składają się na nią zarówno informacje o danych kotach, które uzyskuję z wywiadu z Właścicielem kota, jak też wiedza o stanie i stresie zwierząt, który mogą przeżyć w wyniku jakichkolwiek zmian w swoim środowisku. Zawsze, bez względu na to, czy pracuję płatnie czy nieodpłatnie, dokładam takich samych starań i pracuję z takim samym zaangażowaniem. Zawsze, gdy wchodzę do danej rodziny, danych kotów, skupiam się tylko na nich i wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafię. Nie dla ludzi i dobrej oceny w ich oczach, ale dla kotów, bo to ich czas i dla nich tam jestem.
W wyniku wstępnej rozmowy z Dominiką dowiedziałam się o lękliwości jednego z 3 burych kotów (Niuńka), jego przywiązaniu do drugiej burej koteczki (Uny), o skrytkach, które mają, o stanie zdrowia/niepełnosprawnościach pozostałych 4 kotów. Tak, jak zawsze, prosiłam o utrzymanie wszelkich kocich zwyczajów (takich jak rodzaj karmy), po to, aby możliwie zminimalizować stres, który koty mogą przeżywać np. w czasie obecności obcych osób w domu. Pytałam również o kocie ulubione dotychczasowe skrytki; zaznaczyłam, aby ich nie zmieniać.
Na inne, niż omówione podczas wstępnej rozmowy sytuacje reagowałam na bieżąco, informując SMSowo Dominikę o stanie zastanym i działaniach, jak np. zamknięcie (otwartego zwyczajowo w dzień) balkonu w obawie przed nadchodzącą burzą, a także o tym, że dwa z kotów nie wychodzą na powitanie czy do zabawy/jedzenia jak inne. Jak zawsze w takich sytuacjach, taka wymiana informacji z Właścicielem ma na celu umożliwienie odpowiedniej reakcji na zachowania nietypowe dla zwierząt, które najlepiej zna tylko Właściciel.
Nasza codzienna wymiana SMSów (m.in. o tym, że dwa koty się stale chowają) jak również wcześniejsza wiedza o nieśmiałości kotów, połączona ze świadomością, że mają przecież swoją skrytkę pozwoliła mi sądzić, że dotychczasowe zachowanie zwierząt jest dla nich typowe. Niestety, jak się okazało, dostęp do tejże skrytki został zablokowany przed moją pierwszą wizytą u kotów. Nie zostałam o tym fakcie poinformowana. Jak tylko zdałam sobie z tego sprawę, rozpoczęłam przeszukanie całego mieszkania. Nie zostałam również poinformowana (przy wcześniejszym pytaniu o wszelkie inne możliwe skrytki, na które mam zwrócić uwagę) o pozostawieniu przed moją pierwszą wizytą uchylonej i wypełnionej rzeczami pralki, która okazała się niestety tak fatalną w skutkach skrytką dla kotów.
Jak tylko zorientowałam się, co się wydarzyło, wezwałam lekarza weterynarii, poinformowałam Dominikę o sytuacji. Kolejnego dnia Dominika wróciła, pojechałyśmy do lekarza, odbyłyśmy własne i z nim rozmowy. W zaistniałej trudnej sytuacji starałam się pomóc tak, jak mogłam. Nie mogłam wrócić życia zwierzętom, więc starałam się pomóc na wszelkie inne sposoby: u lekarza weterynarii, podczas transportu, przy pogrzebie. Przez cały ten czas starałam się wspierać Dominikę w tej trudnej przede wszystkim dla Niej sytuacji.
Niezmiennie ubolewam nad wypadkiem, do którego doszło. Działałam najlepiej, jak umiałam według wiedzy, którą posiadałam na tamten moment, a mimo tego doszło do wypadku. Jest mi z tego powodu bardzo, bardzo przykro.
Julia Galia
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.