Jak pomóc dogadać się kotu i psu

Jak kot może zareagować na obecność psa w domu i jak pomóc zwierzętom dogadać się

Temat budowania relacji pomiędzy kotem a psem poruszałam już w dwóch poprzednich wpisach z tej serii. Wiecie już zatem, że kluczowym jest moment pokazania sobie zwierząt, połączenia „stada”.

To dlatego tak bardzo przywiązuję wagę do poprawnego zapoznania zwierząt. Bardzo pomocne przy tym jest powolne zapoznanie, bazujące na izolacji zwierzaków od siebie, która wyklucza kontakt wzrokowy. W pierwszym okresie kiedy nowe zwierzę przychodzi do domu, kot-domownik, mieszkający tam wcześniej, dostaje do swojej dyspozycji jeden pokój. Więcej na ten temat przeczytacie w artykule Jak regulować kocio-psie relacje.

Teraz zaś skupimy się na tym, jak kot może reagować na pojawienie się psa w domu i jak pomagać zwierzakom pokonywać stres związany z pojawieniem się „Nowego”.

Jedną z typowych reakcji kota na pojawienie się nagle, zupełnie obcego, często dużego zwierzęcia w domu jest po prostu ucieczka . Dlatego zasadniczym błędem, który tylko ujawnia brak naszej znajomości potrzeb zwierząt, jest wystawienie kota "na próbę". Jest to błędne zachowanie, polegające na tym, że pies ze schroniska przychodzi "na próbę" do domu kota; na tzw. „wizytę zapoznawczą”. Pies wpuszczany jest po prostu bezpośrednio do mieszkania, a ludzie sprawdzają, jak zachowa się kot. To zachowanie niczemu nie służy! Większość kotów po prostu się przestraszy, schowa i nabierze złych skojarzeń z zaskakującym zachowaniem swoich domowników 🙁 Dużo lepszą sytuacją, dodatkowo wspierającą przyszłe łączenia stada, a przede wszystkim umożliwiającą stworzenie bezpiecznej długofalowej relacji, jest przygotowanie kota na nadejście psa. O tym więcej pisaliśmy w pierwszym artykule z tej serii, które znajdziecie pt. jak przygotować Kota na nadejście psa (LINK).

Inną reakcją, którą może zaprezentować kot po pojawieniu się nowego psa, jest nie ucieczka a atak. Atak taki może wynikać dokładnie z tego samego, z czego wynika ucieczka, czyli z lęku. Po prostu kot wybiera inną strategię: zamiast schować się i przeczekać wybiera awersyjne zachowanie. Może uderzyć psa pazurem prosto w oko, a to może być bardzo niebezpieczne. Dlatego nie zaleca się zostawiania obcych zwierząt samym sobie. Negatywnym zachowaniom można zapobiegać – prewencyjnie służy temu zapoznanie poprzez izolację. Kot nie tylko może uderzyć pazurem, ale może sam też nastroszyć się, zacząć warczeć, fuczeć i przestraszyć psa. Zwłaszcza w przypadku małych psów może być to niebezpieczne. Chodzi nie tyle o lęk przed uszkodzeniem ciała psa, a o nieprzewidywalną w skutkach powstałą reakcje lękową psa na kota. Profilaktycznie zatem należy pokazywać sobie zwierzęta z dystansu, zapoznawać się bazując na wymianie zapachowej, o której już pisaliśmy wcześniej (LINK).

Trzecim typowym zachowaniem, które może zaprezentować kot na widok nowego, obcego w swoim mieszkaniu psa, to zupełna obojętność. Kot wskakuje wyżej na stół, przygląda się z daleka nowemu przybyszowi, wszystko wydaje się przebiegać wręcz sielankowo. Tak najczęściej wygląda pierwszy tydzień. Gdy adrenalina u obu zwierząt opada i gdy emocje związane z nadejściem nowego zwierzęcia uspakajają się, zwierzęta zaczynają pokazywać inne oblicze… Ci opiekunowie, którzy uwierzyli, że już zawsze będzie spokojnie i cudownie, wpadają w popłoch, zaczynają się bać o zdrowie i bezpieczeństwo swoich zwierząt. Zwierzęta także zaczynają zachowywać się inaczej, niespokojnie. Ni są już tak pewne siebie, a co za tym idzie – prezentują więcej zachowań ze spektrum lęku lub agresji. Należy wtedy zgłosić się po pomoc do doświadczonego behawiorysty. Jednak dużo lepiej jest zrobić wszystko, co możliwe zawczasu. Nie czekać aż będzie gorzej, nie łudzić się że początkowa akceptacja to wwarancja błogostanu na wieki.

Skąd się zatem biorą te wszystkie historie opowiadane przez waszych przyjaciół i znajomych, że ich obce sobie na poczatku zwierzęta zapalały do siebie miłością od pierwszego wejrzenia? Ano stąd, że takie sytuacje się faktycznie zdarzają! Zdarzają się jednak stosunkowo rzadko. I nie należy ich brać za pewnik czy wyznacznik średniej statystycznej. Doświadczenie poszczególnych osób, pojedyncze przypadki łączenia „stada" mogą być bardzo pozytywne. Jednak tak naprawdę, w dużej skali, z którą do czynienia ma pracujący z wieloma rodzinami zoopsycholog, podobne „superzakończenia" zdarzają się niezwykle rzadko. Dużo częściej dochodzi do sytuacji trudnej, problematycznej, takiej która wymaga interwencji specjalisty.

Teraz tak dużo wiemy o zwierzętach, tak dobrze możemy zrozumieć ich psychikę i tak świetnie przygotować się do każdej zmiany, że aż żal nie skorzystać z tej wiedzy! Zmiana składowa „stada", czyli ilości zwierząt na danym terytorium (w danym mieszkaniu czy domu) to bardzo ważne i silny bodziec stresowy. Nie należy go ani bagatelizować ani demonizować. Należy się po prostu rzetelnie przygotować do łączenia i pozwolić sobie pomóc. Naprawdę warto poświęcić kilka tygodni na rzecz kilku / kilkunastu lat wspólnego, szczęśliwego i bezpiecznego życia.

Dodaj komentarz